masaż 

jivaka.pl

Dotyk, zdrowie, energia...

Amerykańska psychoterapeutka Virginia Satir uważała, że „aby przetrwać, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu. By się rozwijać – dwunastu”. Wyobraź sobie, ile dobrego zdziała 90-minutowa sesja, bazująca na technikach tajskich i japońskich masaży. Będzie Ci bardzo przyjemnie...

Słowo masaż zostało użyte, ponieważ jest zrozumiałe. Jednak to, co odbywa się podczas moich sesji, jest formą terapii. Nie tylko dla ciała. 

Żeby skorzystać z terapii, nie czekaj, aż coś Cię zacznie boleć. Warto to zrobić dla higieny, warto poczuć ciało na nowo... 

Jak to wygląda i ile monet kosztuje?

Moi nauczyciele uczyli się od starych wschodnich mistrzów. Korzystam z ich doświadczenia i intuicyjnie łączę różne techniki. W pracy pomagają mi koncentracja i oddech, dopracowane na treningach tai chi chuan, oraz energia zbierana z wody i wiatru w czasie pracy na żaglach...

Zaczynamy rozmową zapoznawczo-diagnostyczną. Później kilka rozluźniających ćwiczeń, które wzmocnią efekty mojej pracy. W końcu sesja właściwa. W zależności od oczekiwań i potrzeb można wyróżnić dwie ścieżki:

Często ścieżki się przeplatają. Dużo zależy od pierwszych reakcji organizmu...

Więcej informacji na stronie https://www.jivaka.pl/


Cennik promocyjny do końca 2023: 

1,5-godzinna sesja: 150 50 euro

3-godzinna sesja: 250 100 euro


Dojazd: 

gratis do 5 km

20 euro do 10 km


Technikalia:

Strój: wygodny – dres lub getry i koszulka, skarpetki, najlepiej bez biżuterii

Jak: ucisk, dźwignie, praca na macie

Dodatki: elementy aromaterapii i muzykoterapii

Przeciwwskazania: kac gigant, przejedzenie, miesiączka, ciąża, urazy kręgosłupa, rany otwarte

Jakie mam kwalifikacje?

Szkolenia i warsztaty:

Czym się różni masaż od terapii?

No właśnie. Jak zwykle nasz mózg domaga się definicji. Wszystkiego. Spróbuję...

Rehabilitacja – trzeba popracować tam, gdzie boli. Tak było do niedawna, ale na szczęście rośnie liczba terapeutów potrafiących wykorzystać wciąż jeszcze nie tak powszechną wiedzę dotyczącą powięzi. 

SPA – nic nie boli. Potrzebuje tego głównie nasza głowa. Ma być przyjemnie, relaksująco, pachnąco. Najlepiej czekoladowo. Też fajnie. 


Ten prawdziwy, wykonywany zgodnie z zaleceniami starych mistrzów to lekarstwo. Terapia. Może być głęboka i bolesna, może być delikatna i przyjemna. Ważne są energia, uważność, oddech, tempo. Kto był w Tajlandii, Kambodży itd., ten wie, że w turystycznych miejscach najczęściej odbywa się coś, co można nazwać tylko „klepaniem mięsa”. Znam osoby, które po powrocie do kraju, kiedy widzą reklamę np. masażu tajskiego, mają negatywne skojarzenia. A szkoda, bo kultury wschodnie mają wspaniałą tradycję uzdrawiania dotykiem.


Masaż (czy raczej – terapia) nie ma paszportu. To tylko nazwy. Techniki wschodu się przenikają.  

Jak to się zaczęło?

Gdyby ktoś jeszcze 5 lat temu powiedział mi, że będę dotykał obcych ludzi, założyłbym się o butelkę najlepszego rumu, że się myli. I przegrałbym. Zaczęło się od książki do nauki japońskiego masażu shiatsu. Książki pożyczonej od trenera aikido. Usłyszałem wtedy ciekawe zdanie. Brzmiało mniej więcej tak: „Jeśli chcesz nauczyć sie ranić, najpierw naucz się leczyć”. 

Na początku potraktowałem tę książkę jako ciekawostkę. Przecież każdy człowiek o zdrowych zmysłach wie, że manualnych umiejętności nie można nauczyć się ani z książek, ani korespondencyjnie. Wiem, bo pamiętam, jak kilkanaście lat temu śniło mi się paralotniarstwo. Dostałem wtedy od żony poradnik Nauka paralotniarstwa w weekend i mimo szczerych chęci nie zostałem paralotniarzem ;-) Jeszcze :-)

Z tą pozycją było inaczej. Książka była na tyle ciekawa, że będąc w połowie, zacząłęm pracę. Pierwsze „ofiary”, które mi zaufały, to oczywiście rodzina. Spodobało im się na tyle, że terapia została stałym punktem spotkań świątecznych. Było po prostu miło...

W międzyczasie z powodu kontuzji barku aikido zamieniłem na tai chi, a moja kariera – wielkie słowo – zmierzała w stronę żagli. W grudniu 2018, tuż po wyjeździe z przyjaciółmi do Tajlandii na cudowny rejs, którego ważnym elementem było poddawanie się różnej maści masażom, pomyślałem o kursie. Przypadkowo zwolniło się miejsce w grupie Krzyśka Szabata. Wylądowałem z niesamowitymi ludźmi na nieznanej planecie. Było tak genialnie, że postanowiłem tę planetę eksplorować dalej. Potem były kolejne warsztaty, szkolenia i liczne praktyki z innymi terapeutami. Bardzo pomocne w rozwoju okazały się książkowe podstawy shiatsu i praca z oddechem z tai chi. Rozwój trwa nadal.

Dziękuję z całego serca wszystkim, którzy pomogli i nadal pomagają mi w rozowoju: Krzyśkowi Szabatowi, Kasi Skibickiej, Karolowi Głowackiemu, Wojtkowi Markowskiemu, Oli Jaworskiej, Guenterowi Kruegerowi, Pawłowi Jasińskiemu. Dziękuję również Adamowi Tarasiewiczowi i Małgosi Worsztynowicz, Rafałowi Szulkowskiemu ze szkoły tai chi & shaolin z Sopotu i Romanowi Wódkiewiczowi. 

KONTAKT i ZAPISY: 

OPCJA 1: Dojazd do klienta do 20 km 

OPCJA 2: Domowy Gabinet Holistyczny: All Good

Luxemburg, ul. Am Stengber, 7246 Helmsange (Walferdange)

Zapisy: +48 691 996 444 (proszę o sms/whatsup message, jeśli nie odbiorę)

e-mail: slaw.kuchta@gmail.com